Poznawał kobiety przez internet, podrywał, a potem opowiadał, że ma nawrót choroby nowotworowej i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Dostawał od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. W ten sposób wykorzystał osiem kobiet.
W czwartek przed wrocławskim sądem zaczął się proces 32-letniego Aleksandra L., oskarżonego o liczne oszustwa na szkodę kobiet. Ze względu na dobro pokrzywdzonych sąd utajnił proces.
Jak ustalili śledczy, pochodzący z Wrocławia mężczyzna, z wykształcenia technik ekonomista, za pośrednictwem portali internetowych nawiązywał bliskie znajomości z kobietami. – Swoje ofiary brał najczęściej na litość. Opowiadał, że gdy miał 16 lat, ojciec wygonił go z domu, albo o żonie, która zginęła w wypadku samochodowym. Najczęściej jednak mówił, że chorował na raka i ma nawrót choroby, a leczenie kosztuje – opowiada prokurator Małgorzata Klaus, rzeczniczka wrocławskiej prokuratury.
Wyobraźni mu nie brakowało. Był więc świadkiem koronnym, objętym specjalnym programem ochrony świadków, który ma rozpocząć – z nową ukochaną – nowe życie w Kołobrzegu i chce wywieźć tam co cenniejsze rzeczy i pieniądze. Innym razem udawał doradcę finansowego, księgowego lub nauczyciela języka niemieckiego.
Jego „wybranki” były na ogół starsze od niego. Mieszkał z nimi i udawał chorego albo wspomnianego świadka koronnego. Niektóre, nie mając już pieniędzy, pożyczały je od sąsiadów albo brały pożyczki w banku. Jedna z pokrzywdzonych straciła w ten sposób 15 tys. zł i złotą biżuterię.
Z mieszkanką Oławy miał się nawet żenić. Dwukrotnie jednak przekładał datę ślubu, bo np. ksiądz nie dotarł na czas.
Inną panią tak zmanipulował, że gdy nie miała już pieniędzy, zgodziła się na płatny seks, by zarobić pieniądze dla ukochanego. Dlatego, oprócz oszustw, odpowie on przed sądem za nakłanianie do nierządu i czerpanie z niego korzyści. Na koniec znajomości wysłał jej SMS-a o swojej rzekomej śmierci, z prośbą o… wpłatę na wieniec.
Grozi mu do 10 lat więzienia.
Eliza Głowicka