wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. W moim sercu radość

W moim sercu radość

Data publikacji: Autor:

Edytuj w ACMS

Wybieram się do leśniczówki pod Bolkowem, aby poprowadzić zajęcia ze śmiechoterapii. To nie będzie moja premiera. Jakiś czas temu prowadziłem takie zajęcia z kobietami, które miały osobiste porachunki z rakiem.

Reklama

Bałem się tego spotkania z długoterminowym bólem, z wielokrotnym nieszczęściem. Ja, raczej kpiarski felietonista, i kobiety z trudnym do opisania brzemieniem. Ale – na dobry czas – wszystko się nadzwyczaj udało. Podczas kilku dni otwartych rozmów Dotknęliśmy Wspólnoty. Oswoiliśmy się ze sobą. Wzbogaciliśmy nasze wnętrza o soczyste dialogi, miąższ bardzo osobistych wyznań. A wszystko w aurze duchowej pogody, odgrodzenia się od trywialności mijających dni, powszechnych obowiązków. W finale tych rozmów udało mi się przekonać te bardzo dzielne kobiety, by wyrzuciły z serc chorobowe złogi. Aby wyzbyły się pokutujących o raku spłowiałych formułek – chorobie często dojmującej dozgonnie. Uczyniły to! Możecie poznać te bardzo osobiste, intymne myśli. Wielka to odwaga oznajmiać Najważniejsze Słowa Życia bez obaw o chropowatość, o śmieszność. Te wyznania są dla mnie Prawdziwą Literaturą – wartą uważnego szacunku. Moje redaktorskie ingerencje w napisane tutaj słowa były śladowe. Poznajcie więc intymne myśli dzielnych walecznych kobiet. Dzisiaj część pierwsza.

Maria Zdybał: W moim sercu jest radość

1. Choroba Po pierwszej operacji usłyszałam diagnozę: rak. Najpierw szok, potem otrzeźwienie: czy to czarne kocisko, które właśnie przebiegło mi drogę, ma być prorokiem mojego życia?! Podjęłam walkę: następna operacja, chemioterapia, ciężkie chwile, załamania, ale dzięki wsparciu moich dzieci, nadziei i woli życia, zaczęłam wracać do zdrowia.

2. Nawrót I znowu szok, chwilowe załamanie, ale terapia w poradni wydobyła ze mnie siłę. Po kilkumiesięcznym leczeniu ciała i duszy guzy zniknęły! Teraz szok przeżywają lekarze.

3. Miłość mojego życia Wiele przykrych i smutnych zdarzeń dane mi było przeżyć, ale nie zgorzkniałam – w moim sercu jest radość i duma z moich dzieci. Najwspanialsze chwile to spotkania z nimi i długie rozmowy. Niedawno dowiedziałam się, że zostanę babcią! Ta wiadomość i wsparcie mojej grupy pozwalają mi łagodnie znosić agresywną chemioterapię – wiem, że mam po co żyć.

4. Moje miejsce na ziemi Znalazłam je niedawno: park, w którym wieszam na drzewach budki dla ptaków, i okno, przez które wyrzucam wszystkie złe wspomnienia.

 

Irena Kopeć: Drań – nie przytulił 1. Diagnoza „Proszę się nie martwić, nie ma pani komórek nowotworowych”. Niestety, po półrocznym leczeniu okazało się, że jednak jestem chora na raka. Byłam z tym sama, ale musiałam być silna – nie miałam wsparcia, bo chciałam swoim (dorosłym już) dzieciom zaoszczędzić cierpienia i ukrywałam przed nimi moją rozpacz.

2. Szpital Koszmar. Zobojętniałam na wszystko, byłam pogodzona, myśląc, że to już koniec.

3. Przygotowanie do odejścia Przed wyjazdem do szpitala pokazałam mężowi, w co ma mnie ubrać do trumny – płakałam – to były ciężkie chwile: szafa – ubranie – i płacz. Mąż mnie nawet nie przytulił – drań! (Już wyrzuciłam to ubranie).

4. Cud – wyzdrowiałam! Dziękowałam Bogu, że nie umarłam, że mnie wysłuchał: tego, że nie chcę jeszcze umierać, bo mam przed sobą wiele spraw: ślub syna, narodziny wnuczek. Byłam „w skowronkach”, szczęśliwa, kiedy po raz pierwszy poszłam z wnuczką do przedszkola na Dzień Babci. Jestem dumna z moich dzieci.

5. Jest we mnie radość Cieszę się każdym porankiem – czy zimny i mokry, czy śnieżny i mroźny. Cieszę się, że żyję!

Iwona Janicka: Całowanie się to przepływ śliny!

1. Dzieciństwo Koszmar – ojciec alkoholik, mama wiecznie zapracowana, a ja miałam dwóch młodszych braci pod opieką.

2. Pierwsze zakochanie Myślałam, że bardziej przeżyję pierwsze całowanie się – odczułam to jednak jak nagły przepływ śliny. Byłam bardzo rozczarowana.

3. Najwspanialsza radość Przyjście na świat moich dwóch synów. Gdy urodziłam drugiego, pierwszy miał osiem lat. Podczas odwiedzin w szpitalu, gdy przewijam małego, starszy brat stwierdził: „Jakie on ma duże jajka!”.

4. Grom z jasnego nieba W siedem tygodni po urodzeniu młodszego synka usłyszałam wstępną diagnozę: odwarstwianie się siatkówki. Zdumienie, smutek, ale do przeżycia. Badania jednak trwały, mój niepokój wzrastał i po wielu godzinach druga diagnoza: czerniak (guz wewnątrzoczny). Nie mogłam uwierzyć, byłam pewna, że to pomyłka – ja i czerniak? Zaczęły się wizyty w szpitalach onkologicznych – podjęłam walkę z chorobą. Kiedy mój starszy syn przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej, modliłam się, żeby doczekać komunii mojego młodszego – wtedy rocznego synka.

5. Przypływy i odpływy Kilka lat spokoju, normalnego życia, i znowu szok – wznowa. Amputacja oka. To była moja decyzja – jedna z najtrudniejszych w życiu. Po kilkuletnim okresie powrotu do zdrowia – przerzuty. I tak, z „kroplami życia” (chemioterapia) i pękającymi żyłami, ze wsparciem terapeutki i grupy, żyję od półtora roku – i cieszę się każdym dniem, każdą dobrą chwilą.

6. Nie poddaję się Doczekałam się komunii młodszego syna, choć według statystyk powinnam już nie żyć od pięciu lat. Za kilka miesięcy starszy syn będzie pełnoletni. Czekam na ten dzień. Potem – będą następne. Z taką żyję nadzieją.

Wyjątkowe słowa o głębi nieznanej dla „normalnych”, zdrowych ludzi. Dokończenie za tydzień.

Zdzisław Smektała

Te foty działają w słońcu, a także w dzień słoty.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama