O ile ściąganie w szkole można uznać za grzech, to przepisywanie prac dyplomowych jest już plagiatem, za które grożą sankcje prawne. Niektórzy studenci zamiast samodzielnie napisać pracę magisterską czy licencjacką, przepisują z książek całe rozdziały i przedstawiają jako własne. Wystarczy kliknięcie myszką aby wkleić całe strony. Uczelnie dysponują specjalnym programem komputerowym, które wykrywają plagiaty. Sprawdza on oryginalność prezentowanych treści, podkreśla zdania, które zostały zaczerpnięte z innych publikacji bez podania przypisów. Na Uniwersytecie Wrocławskim korzystają z niego wydziały filologiczny, nauk historycznych, społecznych i prawa.
- Zgodnie z zarządzeniem rektora na tych wydziałach co trzecia praca jest sprawdzana programem antyplagiatowym – mówi dr Jacek Przygodzki, rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego. – Pozostałe mogą być sprawdzone na wniosek promotora. Jeżeli praca jest uznana za plagiat, nie jest dopuszczana do obrony.
Program antyplagiatowy na Politechnice Wrocławskiej stosuje się tylko na Wydziale Informatyki.
- Nie sprawdza on wykresów i wzorów, dlatego na pozostałych wydziałach jest nieprzydatny – mówi Agnieszka Niczewska, rzecznik Politechniki Wrocławskiej. – Od sprawdzania rzetelności prac są promotorzy i recenzenci.
Na wrocławskich uczelniach nie ma wielu stwierdzonych plagiatów. Rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego nie pamiętał takiego przypadku w ostatnim okresie. Na Politechnice w ciągu dwóch lat były dwa. Jeden dotyczył studenta z Aryki.
- Nie mogliśmy zastosować procedury pozbawienia tytułu, bo nie do ustalenia był jego aktualny adres zamieszkania – dodaje Agnieszka Niczewska.
Obecnie w kraju połowa uczelni wyższych korzysta z systemów sprawdzających rzetelność tekstów. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce, by było to powszechne i zapowiada przygotowanie ogólnopolskiego programu antypalgiatowego. Ma sprawdzać teksty napisane od września 2005 r. W kraju w tym okresie dyplomy otrzymało 3,5 miliona osób. Jednocześnie ministerstwo przypomina, że postępowanie w sprawie pozbawienia tytułu naukowego z powodu plagiatu pracy, rektor uczelni może podjąć nawet po kilkudziesięciu latach od obrony.
jr