Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Dziś finał akcji "Niosę dobro"
Przy pałacu arcybiskupim na wrocławskim Ostrowie Tumskim, oprócz abp Józefa Kupnego byli również Andrzej Mańkowski, dyrektor wrocławskiego MOPS-u; płk. Artur Barański z 16. Brygady WOT; ks. Dariusz Amrogowicz, dyrektor Caritas Archidiecezji Wrocławskiej oraz pracownicy i wolontariusze Caritas Archidiecezji Wrocławskiej i żołnierze 16. Brygady WOT.
Dziękuję za wspólne realizowanie akcji niesienia pomocy potrzebującym. Łącznie rozdaliśmy 4,5 tys. paczek. To wszystko dzięki współpracy Caritas, spółek pozarządowych i innych instytucji miejskich.Andrzej Mańkowski, dyrektor MOPS Wrocław
"Nowoczesne miasto to takie, które troszczy się o najbardziej potrzebujących mieszkańców i my to we Wrocławiu realizujemy"
Kolejki osób potrzebujących ustawiały się na Ostrowie Tumskim w przedświąteczną sobotę od wczesnych godzin porannych. Podjechały tam wojskowe ciężarówki wypełnione artykułami spożywczymi i tradycyjnym opłatkiem wigilijnym, który najpierw ks. abp Józef Kupny pobłogosławił, złożył życzenia, a następnie paczki zostały rozdane. Gmina Wrocław ufundowała 1000 paczek.
– To, że rozdamy te paczki to rezultat wspaniałej współpracy władz miasta, wojska i Kościoła. Ona zawsze owocuje i dlatego bardzo dziękuję panu dyrektorowi oraz żołnierzom. Dziękuję mediom za pokazywanie informacji, że we Wrocławiu nikogo nie wykluczamy. Mówimy że Wrocław to miasto spotkań i to wydarzenie pokazuje, że wspieramy siebie nawzajem – mówił metropolita wrocławski, składając na zakończenie świąteczne życzenia.
Galeria zdjęć
Setki potrzebujących otrzymało paczki
W trzech punktach na Ostrowie Tumskim czekały setki osób, które otrzymały specjalne zaproszenie do odebrania paczki. To osoby korzystające na co dzień z pomocy Caritas, z ich jadłodajni czy łaźni.
– Ta paczka jest dla mnie bardzo ważna. Cieszę się, że jest chleb, herbata i opłatek – mówi pani Beata. – Mam bardzo trudną sytuację. Jestem bezrobotna, bez prawa do zasiłku, a do tego mam grupę inwalidzką – dodaje.
Z kolei pan Henryk nie ukrywał wdzięczności dla ludzi, którzy nie myślą tylko o sobie. – Mogli siedzieć w domu z rodziną, a nie tu w taki ziąb – mówił wzruszony. – Ja nie mam rodziny, nie mam gdzie pójść, chory jestem, ale bardzo się cieszę, że są tacy wrażliwi ludzie i pomagają nam.