Początek spotkania należał do podopiecznych trenera Radosława Czerniaka, które po celnych rzutach Jhasmin Player i Joanny Czarneckiej szybko wyszły na prowadzenie 6:0. Gospodynie poprawiły jednak obronę i powoli zaczęły odrabiać straty. W końcówce ciężar gry wzięły na siebie Roksana Schmidt oraz Sarah Booth i na pierwszą przerwę łodzianki schodziły prowadząc 28:22.
W drugiej kwarcie wrocławiankom szybko udało się doprowadzić do wyrównania (28:28), a później spotkanie się wyrównało i wynik sługo oscylował na granicy remisu. Ostatecznie po 20. minutach Widzew prowadził 43:40. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił, a na zakończenie kwarty gospodynie zdołały utrzymać dwupunktową przewagę (57:55).
Emocji nie brakowało w ostatniej odsłonie meczu. Po trafieniu debiutującej w zespole Ślęzy Chineze Nwagbo wrocławianki wyszły na ośmiopunktowe prowadzenie (65:57), ale rywalki nie zamierzały składać broni. Udało im się doprowadzić do wyrównania, a losy spotkania rozstrzygnęły się na kilka sekund przed końcową syreną, gdy Adrianne Ross, była zawodniczka Widzewa, trafiając za 2 punkty ustaliła wynik meczu (76:74).
– To był dla nas bardzo trudny pojedynek, który przez praktycznie cały czas toczył się na styku. Raz w czwartej kwarcie udało nam się odskoczyć na kilka punktów, ale chwilę potem za 5 fauli musiała zejść Nwagbo i to nieco nas zdekoncentrowało. Wydaje mi się, że brakuje nam jeszcze trochę zgrania z nowymi zawodniczkami. Musimy nad tym pracować, a na pewno zaprocentuje to jeszcze lepszą naszą grą – powiedział po spotkaniu trener Ślęzy Radosław Czerniak.
W kolejnym meczu zmierzą się u siebie z Wisłą Can-Pack Kraków. Spotkanie rozpocznie się w sobotę, 17 stycznia, o godz. 18.00.
Widzew Łódź – Ślęza Wrocław 74:76 (28:22, 15:18, 12:17, 19:19).
Widzew: Boothe 18, Schmidt 13, Okoye 11, Kenig 10, Bilotserkvitska 8, Niedzielska 8 Rodriguez 6, Paranowska 0, Zapart 0.
Ślęza: Player 22, Pawlak 13, Nwagbo 10, Ross 9, Mistygacz 8, Czarnecka 8, Głocka 4, Śnieżek 2.