Marcin: W środku bramy zachowana jest jedna z nielicznych drewnianych podłóg wjazdowych. Wyłożona jest drewnem tak, aby konie, które wjeżdżały tędy do dawnej Wytwórni Wódek i Likierów, tak bardzo nie hałasowały. Fabryka znajdowała się tutaj, ponieważ blisko była rzeka Oława, gdzie można było kąpać konie. W bramie kamienicy działały lampy gazowe. Portal zrobiony został z najprawdziwszego piaskowca. Nad wejściem można zobaczyć datę zbudowania kamienicy oraz insygnia właściciela kamienicy, który miał także dwa sąsiednie budynki (właściciel fabryki). W mieszkaniach nadal zachowały się oryginalne klamki, sztukaterie oraz gipsowo-drewniane plafony. Na strychu widać pierwotne drewniane bele podtrzymujące dach. Z okien klatki na podwórze roztacza się piękny widok na Halę Stulecia. Część pokoi w mieszkaniach ma rzadko spotykany strop odcinkowy. W ścianach działowych zachowały się łączenia tynku, desek i słomy. Na podwórku widoczne są zamurowane sekretne drzwi – nie wiadomo więc dokąd prowadzą. Mieszkańcy podejrzewają, że jest to dawny schron przeciwlotniczy z początku XX wieku.
Sąsiadka: Na podwórku w latach 80. i 90. swój magiel prowadziła pani Mikulska. Organizowała zabawy dla dzieci, konkursy. Grała muzyka – toczyło się życie podwórkowe.
Jerzy: To nie był tylko fabryka, ale też skład wina i sklep. Moja ciotka pracowała tu w czasie wojny, u tego właściciela. On sprowadzał wina zza granicy, miał skład i sprzedawał. To działało do samego końca. Potem zaczęto ewakuować ludzi.