Ta trasa T.Love ma swój powód – i to na szczęście jak najbardziej zgodny z rockandrollowym etosem. Jest nim 20-lecie wydania płyty „Prymityw”, krążka z takimi popularnymi do dziś utworami jak „To nie jest miłość” czy „Bóg” (to ten kawałek z refrenem „Tak bardzo chciałbym zostać kumplem twym...”). Zaraz, zaraz... To znaczy, że te piosenki mają już dwie dekady? Ano – mają. Niektórym fanom trudno zapewne w to uwierzyć, ale ekipa Muńka Staszczyka to już prawdziwi weterani polskiego rocka. I jeśli „Prymityw” ma już lat dwadzieścia, to sam zespół – dla którego była to siódma płyta w dyskografii, a piąta, jeśli odliczyć koncertowy debiut i składankę „Dzieci rewolucji” – jest już po trzydziestce. Niewiarygodne? A jednak.
Bywało różnie
T.Love miało różne okresy i w sensie artystycznym różnie się temu zespołowi wiodło. Na początku byli autentycznie zbuntowani (płyta „Wychowanie” z 1989 r.), potem pastiszowi i dyskusyjnie dowcipni (zwłaszcza krążek „Chłopaki nie płaczą” z 1997 r., ale i wydany rok wcześniej „Al Capone”), w końcu dość gładko przeniknęli do muzycznego mainstreamu („Model 01” z 2001 r.). Grupa miała swoją publiczność, Muniek dorobił się statusu polskiej rockowej ikony, ale dopiero dwa lata temu w dyskografii T.Love pojawił się album, który w pełni oddał możliwości tego zespołu. Mowa oczywiście o „Old Is Gold”. Co robić po tak dobrej płycie? Może zanim spróbuje się zdyskontować sukces, warto z uwagą przyjrzeć się własnej historii?
Prymitywny z założenia
Nawet jeśli grają na czas, umówmy się, że mają do tego prawo. Wydali zremasterowaną wersję „Prymitywu”, do starych kawałków dołączyli trzy nowe piosenki (w tym cover „Jałty” Jacka Kaczmarskiego) i jeżdżą z tym materiałem po Polsce. Ku uciesze starych fanów, bo trzeba przyznać, że nawet jeśli „Prymityw” nie jest najlepszym zestawem piosenek w karierze T.Love, to była to na pewno płyta dobra i wyróżniająca się na tle ówczesnych trendów i mód. Niedługo przed jej powstaniem zespół opuścił Jan Benedek. Nowy materiał został nagrany już z wywodzącym się z zupełnie innej tradycji muzycznej Maciejem Majchrzakiem, który wspomina po latach: „Chodziło o nagranie płyty wypełnionej czystą, animalistyczną, opartą na emocjach energią.” Muniek dodaje: „Chciałem, żeby ta płyta była oparta na muzyce brytyjskiej i ewentualnie nowojorskiej, żeby nie miała nic wspólnego z ówczesnym grunge'em, który mnie wkurwiał.” (obie wypowiedzi dla „Teraz Rocka”)
No i udało się. Ostatnie koncerty też się ponoć udają. Zresztą – warto sprawdzić samemu.
Bilety: 45 zł – pierwsze 200 szt., 50 zł – przedsprzedaż, 55 zł – w dniu koncertu miejsca siedzące (balkon) – 60 zł.