wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Sąd bez Paragrafu

Czy można sobie wyobrazić sąd bez paragrafu? Można, ale nie jest to łatwe – mówią prawnicy, spotkani w gmachu wrocławskich sądów rejonowych i okręgowego przy ul. Podwale, i dodają – Bez baru Paragraf nie ma gdzie zjeść i wypić kawy.

W ciągu dnia przez gmach przy Podwalu i Sądowej przewijają się setki osób, prawników i wezwanych do sądu.

– To jest niezwykle potrzebna instytucja – mówi o sądowym barze adwokat Leszek Królak, który pamięta go jeszcze z 1976 r., gdy przychodził tam jako aplikant. – Do sądu przyjeżdżają strony z całego regionu i teraz nie mogą się napić nawet szklanki herbaty.

– Od kiedy nie ma baru, prawnikom uczestniczącym w rozprawach częściej burczy w brzuchach i na sali to słychać – dodaje z uśmiechem adwokat Anna Malicka.

Zostają termos i kanapki. No, chyba że ktoś może liczyć na herbatę z biurowych czajników w sądowych sekretariatach. Co prawda jest bar, ale po drugiej stronie ulicy, u „adwokatów”. No ale to nie to samo, mówią nieoficjalnie sędziowie i podkreślają – co u siebie, to u siebie.

Ci, którzy znają historię gmachu, mówią, że klub dla prawników z dobrym zapleczem kuchennym był tam przed wojną. Tradycja nie zginęła, a przestronne, 250-metrowe wnętrze na parterze, z kolumnami podtrzymującymi zabytkowe sklepienie, doskonale się do tego nadawało.

Przez lata można tam było natrafić na tuzy wrocławskiej palestry. Przy stolikach siedzieli adwokaci, sędziowie, prokuratorzy, radcowie prawni czy wezwani do sądu. Bywali też dziennikarze, czekający na rozprawy w głośnych procesach. Jednak przyjść tam mógł każdy z ulicy, bar był ogólnodostępny. W menu – domowa kuchnia.

– Pamiętam wyśmienite golonki i śledzie w śmietanie – mówi jeden z wrocławskich dziennikarzy. Inni bywalcy dodają jeszcze doskonałe sałatki, jajecznicę czy galaretę z kurczaka. Niektórzy zamawiali tam, na domową Wigilię, karpia w galarecie.

Nieoficjalnie mówiło się o „stałych” stolikach adwokackich, sędziowskich i prokuratorskich. Na pewno rezerwację miał prezes sądu i sędziowie, którzy danego dnia mieli wokandę. Oni obsługiwani byli poza kolejnością.

Tam czasami, dosłownie za „pięć dwunasta”, tuż przed wejściem na salę, adwokat czy radca prawny z klientem uzgadniali szczegóły procesu. Była też okazja, aby przy kawie prokurator z obrońcą wymienili kilka uwag w sprawie, w której jeden oskarżał, a drugi bronił. Ktoś postronny, widząc sędziego i prokuratora przy jednym stoliku, mógł przypuszczać, że rozmawiają np. o procesie, w którym uczestniczą.

Czy w barze było tak, jak na amerykańskich filmach, gdzie prokurator z sędzią uzgadniają wyrok?

– Takiej opcji nie ma – śmieje się sędzia Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który dał się namówić na wspomnienia o tym sławnym w mieście punkcie gastronomiczno-towarzyskim. – Co prawda system amerykański częściowo mamy przeniesiony. W sprawach karnych są rozstrzygnięcia konsensualne. Prokurator za zgodą oskarżonego może wnieść o skazanie go bez przeprowadzenia rozprawy i wówczas bez rozprawy sąd wydaje wyrok, ale tego typu sprawy nie są załatwiane w barze, tylko w sali rozpraw.

Kuchni w sądzie nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie.

Jak mówią przedstawiciele sądu, dotychczasowy ajent zrezygnował z prowadzenia baru w maju ubiegłego roku. Powodem były nowe, wyższe stawki czynszu. Sąd zaproponował mu podwyżkę o 100 procent, z 8 do około 16 zł za metr.

– Problem w tym, że lokal był zamknięty w soboty i niedziele, w tygodniu był otwarty tylko do 15.30. Z tych względów obniżyliśmy cenę metra o 45 procent, ale i tak nie było chętnych – zaznacza sędzia Marek Poteralski.

Na razie z likwidacji baru mogą być zadowoleni asystenci sędziów. To oni obecnie urzędują w przestronnej klubowej sali na parterze. Schodzi się do niej po schodach w dół (patrząc od strony ulicy widać sufit i żyrandole). Jeden z mankamentów to okna, a raczej klamki w oknach. By się do nich dostać, trzeba wejść na drabinę lub ustawione pod oknami szafy. Gdy fotografowaliśmy salę, niestety nikt z przyszłych sędziów nie dał się namówić na przewietrzenie sali… Poprosili za to, aby na zdjęciach nie było ich wizerunku.

Nowi lokatorzy trafili tam nie z własnej woli. Musieli się wyprowadzić z dotychczas zajmowanych pomieszczeń z powodu pleśni i grzyba na ścianach w innych częściach budynku.

– Wszystko jest po kontrolą – uspokaja rzecznik sądu. – Pomieszczenia są remontowane i z grzybem na ścianach sobie poradzimy.

Asystenci sędziów w klubowych pomieszczeniach raczej miejsca nie zagrzeją. Na wiosnę planowana jest ich wyprowadzka. Wszystko z powodu oddania do użytku nowo wybudowanego budynku Sądu Rejonowego dla Wrocławia Fabrycznej. Co będzie tam, gdzie do niedawna był bar? Może być sądowa biblioteka. Ale kiedy do sądu wróci „gastronomia”, jeszcze nie wiadomo.

Na razie niektórzy szarpią klamkę i próbują wejść do dawnego baru…

Jarek Ratajczak

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama