Nauczyciele, którzy są zmuszani do podpisywania rocznych umów, mogą domagać się umów na czas nieokreślony.
- To jest częsta praktyka w szkołach – mówi Danuta Utrata, przewodnicząca Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". - Dyrektorzy zatrudniają nauczycieli na czas określony. Tłumaczą, że robią tak z powodu niżu demograficznego: nie wiedzą jaki będzie nabór i ilu uczniów będzie uczęszczać do szkoły. Po roku umowa ulega samorozwiązaniu.
Nauczyciel zatrudniony na rok traci pracę, nie ma okresu wypowiedzenia, nie dostaje odprawy, bo formalnie nie jest zwalniany, tylko nie przedłużana jest z nim umowa. W okresie przedemerytalnym nie może przejść na wcześniejszą emeryturę.
4 października Sąd Najwyższy wydał wyrok, w którym podważył takie rozwiązanie. Sędziowie uznali, że każdy nauczyciel powinien być w szkole zatrudniany na umowę na czas nieokreślony.
- Są nauczyciele, z którymi podpisywane są umowy na czas określony po raz trzeci, czwarty czy piąty – mówi Danuta Utrata. – Tymczasem zgodnie z Kodeksem Pracy zawarcie trzeciej z kolei umowy musi być na czas nieokreślony. Teraz na podstawie decyzji Sądu Najwyższego nauczyciele będą mogli żądać umów na stałe i przywrócenia ich do pracy
Ale są wyjątki. Szkoła może zatrudnić nauczyciela na umowę na czas określony, jeśli jest to zastępstwo, na przykład za nauczyciela, który jest na zwolnieniu lekarskim albo na urlopie macierzyńskim.
jr